Na
temat tego, czego w łóżku poszukujemy można by epos napisać.
Na
temat mitów związanych z tą sferą życia kilka kolejnych.
Ja
również chciałabym do mitów się odwołać jednak od innej strony. To, co dziś
wywołuje tyle niejasności zamieszania, miało kiedyś inną role. Niosło konkretny
przekaz. Mity kiedyś określały etapy wkraczania do seksualności pomagały młodym
kobietom budować ich własną tożsamość seksualną. Były spoiwem rytuałów
dojrzewania wkraczania w kobiecość. Sprawę znacznie ułatwiał lepszy kontakt z
ciałem i cyklami.
Brak rytuału ujmuje sensu,
pozbawia sakralności, a jednocześnie potęguje chaos w życiu kobiety. Rytuały
takie pozwalały na stopniowe poznawanie mocy kobiecych, przygotowywały one
psychicznie do kolejnych wyzwań i pomagały zamykać zakończone już rozdziały
życia. Sankcjonowały one sens życia jednostki.
Kobiece rytuały miały na
celu ukazać moc kobiecego ciała. Ale i nauczyć odpowiedzialności za to jak to
ciało będzie traktowane. Uczyły otwartości seksualnej, ale i czyniły każdą
kobietą strażniczką owej świętej bramy.
Mam niejednokrotnie wrażenie,
że porządek który był naturalny – cieszenie się seksem ale poszanowanie siebie
swojej seksualności został zamieniony w jakąś karykaturę odpowiedzialność
została zdjęta z osoby i przejęła je religia poprzez moralne normy takie jak
narzucanie czystości. Objęła ochronę nad kobietami i to, co było naturalne
teraz stało się zakazane. Zakazane a więc wyparte – odczuwanie ciała i jego
potrzeb seksualnych stało się dla kobiet tabu.
W kulturze ciało kobiety
pozostało wyklęte – określone jako nieczyste. Kobieta utożsamiać się może z
boskim pierwiastkiem matczynym, niepokalanym. Jeśli stanie po stronie swego
ciała – seksualności, zmysłów czy instynktów już przekracza cienką granicę
wkracza na teren ladacznic, kobiet nieczystych a ciało zmienia się nagle w
obiekt pornograficzny.
I tak kobiety zostały
odcięte od swych mocy, od ciała.
Kobieca moc, zamieszkuje
bowiem w naszym brzuchu, tu rodzi się nowe życie, - dzieła, idee, tu kipią
nasze potencjały, siła do działania, instynkty które mogą nas prowadzić. Coś,
co każe krzyczeć i drapać kiedy dzieje nam się krzywda. Radość śmiechu z samego
dna brzucha – który ma moc rozbijania ponurych struktur. Głos, który nas prowadzi,
kiedy nie wiemy dokąd iść. Seksualność - Moc – sacrum – tyleż święty, co
przeklęty. Kobiety nawet te, które skryły się głęboko w swoich głowach czują
czasami to mocne pulsowanie w ciele, czują jak ten kocioł się rozpala. Jedne
otworzą się na to inne pomylą to z powołaniem do posiadania dziecka. Czas,
kiedy dana jest nam moc by coś stworzyć określają potrzebą dania nowego życia –
zachodzą w ciąże głos się uspokaja.
A jednak moc nadal jest –
nadal zdolne jesteśmy do dawania życia. Nadal też seksualność nasza może być
źródłem owej pradawnej siły i mocy. A kobiecość znów może stać się święta w
pierwotnym znaczeniu z jakim święta Maryja niewiele ma już wspólnego. Może poza
Mandorlą – aureolą kształcie migdała
będącą symbolem waginy.
Dziś te pradawne ścieżki,
kiedy kobiecość była powodem celebracji odnajdujemy w mitach, prowadzą nas do
nich boginie i praca z nimi. Na początku tej drogi stoi Hekate – strażniczka
bramy – Bogini progu. Czy jesteśmy gotowe na tę wyprawę? Decyzja oznacza odejście od standardowego
postrzegania seksualności. Na poszukaniu swej własnej definicji. Oznacza
wędrówkę na powrót do swego ciała. Do przyjęcia za nie pełnej
odpowiedzialności. Wydaje się proste? Dlaczego więc poszukujemy odpowiedzi na
zewnątrz? Poszukujemy technik seksualnych, czytamy mapy czułych punktów. Zwiększamy
atrakcyjność ciała podążamy za modą depilujemy, odchudzamy i wbijamy wciąż
bardziej i bardziej w kulturowy kanon. Wejście do tego labiryntu oznacza
zdjęcie gorsetu, jaki nałożyła nam kultura, religia czy wychowanie. To wędrówka
w dół mrok swego ciała. Spotkanie być może po raz pierwszy z nim i jego
potrzebami naprawdę. To poznanie swojej wewnętrznej bogini przewodniczki po
naszym świecie zmysłów. Odkrycie własnych ścieżek. P drodze zmierzyć jeszcze
się trzeba będzie z tym, co odziedziczone po przodkiniach – przemocą seksualną
z jaką kobiety się borykały uprzedmiotowieniem – emocjami bólu lęku jakie w
ciele zostają zaklęte.
Takie spotkanie z ciałem
może przestraszyć, zniechęcić do dalszej wędrówki. Często to co z ciała się
uwalnia paraliżuje i przeraża. Do tego dochodzi wspomnienie zaklęte w ciele
tego co same przeżyłyśmy. Potrzeba tu wiele ostrożności by ciało oswoić i
uzdrowić z tych wszystkich wspomnień i starych historii. Ta cześć wyprawy
wiedzie w dół uczymy się tego, co zaklęte mamy na dnie brzucha – niełatwe to
spotkania. Czasem jest to upokorzenie czasem wściekłość. Za tym wszystkim tkwi
nasza moc. Warto czyścić to co było by wyjść jej na spotkanie.
W tym miejscu często
spotykamy boginie Artemidę. Sprowadza ona nas znów na poziom głowy –
racjonalizuje odczucia, wprowadza analizę zatrzymując proces. Nie dowierza, że to,
co się wydarzyło tysiąc lat temu może być zakodowane w komórkowej pamięci
ciała. Wyszukuje tysiąc teorii na to, że tak nie jest. Słowem odcina nas znów
od ciała.
Kiedy jednak uda się nam z
nią dogadać możemy wędrować dalej i wtedy wita nas z otwartymi ramionami Bogini
Pele – wkracza ona z siłą wulkanu w nasze życie. Oznacza czas przebudzenia.
Czas kiedy nasza seksualność wybucha ze zdwojoną siła i przejmuje może na chwilę
kontrolę nad resztą życia. Praca z tą boginią może tworzyć nam oczy na wielość
aspektów seksualności. Na jej wpływ na to, co z nami i naszym życiem się
dzieje. Kiedy poczujemy tę boginie w swoim brzuchu zostaje to odzwierciedlone w
naszym wyglądzie oczy błyszczą mocą. Ciało staje się sprężyste, mocne. Działamy
i dosłownie przeszkody same znikają. Tryskamy kreatywnością, pomysłami. Mamy
odwagę do ich realizacji.
Tu pojawia się bogini
Wenus - seksualność w aspekcie zjednoczenia z drugą osobą. W celu dopełnienia.
Patronka relacji seksualnych, miłosnych. Ten archetyp uczy nas na nowo
akceptacji swego ciała. Sprawia, że umiemy cieszyć się miłością, pięknem.
Pomaga zamieszkać i wygodnie rozgościć w swoim ciele. Pomaga cieszyć się
zmysłami. Rodzi artyzm chęć tworzenia i nadawania formy swoim dziełom. Czasem
dzieciom. Przypomina o miłości do samego siebie. Świętości kobiecego ciała i
potrzebie poszanowania go. Uczy proszenia i przyjmowania. Dzięki tej bogini w
ciele rodzi się pożądanie a jeśli lekcje, jakie niesie są odrobione i potrafimy
już z otwartością przyjmować, cieszyć się ciałem i jego zmysłami to nagrodą
będzie niezwykłą siła doznań seksualnych, zwiększona moc odczuwania i boskie
przeżycia w trakcie stosunku seksualnego. Ciało znów stanie się święte. W nas
obudzi się bogini … I stanie się Świętych obcowanie ….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz