poniedziałek, 29 października 2012

Ścieżkami Bogiń, czyli o wędrówce po spirali moich cykli






Zanurzam się czasem w mrok mojego ciała czasem od niego uciekam. Odcinam się
Znikam w bezpiecznej przestrzeni mojej głowy. Gdzie słowa pomagają oswoić chaos tego co z ciała wypływa. Oscyluje pomiędzy tym, co z wiedzy wypływa tym co poznaje moja głowa a tym co mówi mi inna mądrość moje ciało, intuicja.

Lawiruje pomiędzy kolejnymi nurtami unikam określenia, szukam autentyczności.

Sięgam po to, co racjonalne sprawdzone. Ale to, co mgliste nieokreślone – powraca – jest odzewem na wołanie mojej duszy. Jest zgrane z cyklem mojego ciała, życia. Wciąż powraca.
Choć nasze cykle zagubiły się już dawno w labiryncie kultury i codziennego życia. To, co jakiś czas spirala się odzywa. Powraca pod postacią trzech Bogiń. Każda z nich karmi inny aspekt mojego jestestwa, towarzyszy na innym etapie życia. Wspiera. Popycha do przodu. Wyprowadza na nieznane meandry mojej osobowości. Inicjuje materializuje bądź zamyka wielkie procesy i etapy mojego życia. Oswajam powoli lekcje, które mi niosą, przedzieram przez barykady mego ego. Łamie schematy, jakie sobie utarłam. Przecieram nowe ścieżki. Prowadzące do mojego ciała. Do siebie do nich.

Podążam ścieżką Bogiń – tych, co szły przede mną.

Czas mroku – najlepiej uciec do głowy – racjonalizuje – szukam określeń na to, co ze mną się dzieje. Szukam odpowiedzi.
Bogini ciemności ma wiele oblicz.
Ciemno – ciepłe otulające, dodające sił. Pra - macierz, z której wypływa wszystko. Dlatego kocham jaskinie – inicjują we mnie ten właśnie proces. Zacierania się w mroku, w sobie. Wyłączają umysł. Zastygnięcie. Zasilenie. Ciało przejmuje prowadzenie. Osadzam się.
Wychodzę nowonarodzona. To oblicze czarnej bogini matki, dawczyni życia.
Jednak by mogło powstać życie, potrzeba uczynić przestrzeń, coś musi odejść, umrzeć.
Idea umierania, oczyszczania – jak że bliska kobietą. Odwieczna przemiana życia w śmierć by powstało nowe życie wpisana w nasz cykl co miesięczny.
A więc ja znów zakańczam, oczyszczam. Zamykam stary etap. Przyzywam czarną boginię, proszę o wsparcie.

Lęk przed zmianą zamraża. Proces zastyga. Tkwię. W niedokończeniu, niedookreśleniu rodzi się złość. Próżno szukać spokoju. Napięcie się nasila. Pomaga pójść dalej. Skupia na tym co się dzieje. Podążam za tym.
Jakże ciężko żegnam to co stare Mam pamiętliwą głowę i pamiętliwe ciało. Oczyszczanie to podstawa mojej egzystencji. Na pomoc przywołuje żywioły:
- Ogień z jego mocą spalania i transformacji tego co zbędne,
- Wodę z siłą rozpuszczania starego, obmywania ran. Oczyszczania i ożywiania,
- Wiatr z darem rozpraszania, rozwiewania starych idei i schematów
- Ziemię z darem przyjmowania tego, czego sama już dźwigać nie mogę.


Ze światłą w ciemność z ciemności w światło.
Prowadzę nieustanną pielgrzymkę do ciemnego labiryntu mojego ciała. Przewodniczką mi Lilith.
Poszukuje tu odpowiedzi, tego co blokuje, emocji które trzeba uzdrowić. Tu rodzi się uzdrowienie.

Tu  w mroku powstaje idea, zalążek przyszłych działań. Rodzi się życie. Twórczość. Także tutaj poszukuje odpowiedzi, dlaczego niektóre idee nie mogą na światło dzienne wypłynąć.


Moc Czarnej Bogini:

- w rozproszeniu trwonimy energię, realizujemy nie swoje pomysły, tracimy kontakt ze sobą. Już nie wiemy, co czynić. Moc czarnej przywołuje nas do centrum. Osadza w ciałach. W emocjach. W tu i teraz.
- kieruje ona instynktami – pomagają nam one nie ulec dyktaturze głowy. Ciało nawołuje do kontaktu. Dzikie energię uwalniają się w nas i przywołują archetypowe moce.
- Czarna Bogini regeneruje nas i prowadzi – czasami bolesnymi ścieżkami – do uzdrowienia.
- Kontaktuje nas z mocą i mądrością przodków.
- Pomaga uzdrowić i oczyścić się z tego co zbędne. Uwalnia od starych programów.
- Daje kontakt z emocjami społecznie nieakceptowanymi, takimi jak gniew, agresja, żal, smutek… dzięki czemu wzbogaca Nas Pomaga zintegrować nieakceptowane fragmenty siebie. Inicjuje przemianę i rozwój.
- Dzięki jej mocy wychodzimy poza schemat daleko poza konwenans społeczny.


W tym cyklu osadzam się, kiedy jestem zbyt daleko od siebie. Kiedy gnam bez celu. Ciało przywołuje mnie do środka. Czarna Bogini przybywa. Proces z nią jak zwykle wzmacnia. Wycisza. Teraz szukam inspiracji na to, co dalej.

środa, 24 października 2012

Święto Bogini Mokoszy






Mokosz  to Słowiańska Bogini związana z aspektem matki ziemi. Również deszczem. Mrokiem, wilgocią. Tam właśnie w głębi naszych ciał w wilgotnej ciemności rodzi się nowe. Bogini ta wiąże się więc z płodnością. Ale również w znaczeniu – sadzenia ziarna na dobrym gruncie. Sianie idei z nadzieją na materializacje.

Święto jej według różnych źródeł raz wypada na koniec października innym razem na wiosnę. Myślę, że nie ma tu sprzeczności - raczej ukazuje to cykliczną naturę kalendarza naszych przodków. Jesienią świętujemy sadzenia ziarna do płodnej gleby by mogło dojrzeć. Zmienić się. Również by mogło zakwitnąć cześć z niego musi obumrzeć. I taki to czas - zakańczania zamykania pewnych etapów by powstało miejsce dla nowego.
Ważnym elementem było wsparcie przodków, których moc rosła wraz z jesiennym czasem.


To czas na sadzenie i oczekiwanie. By wiosną ziarna nasze zakwitły.

Bogini Matka ze śmierci rodzi życie.

Innym elementem był aspekt seksualny powiązany z tą Boginią.
Seksualność i płodność powiązana była ze sobą nierozerwalnie. By pole mogło rodzić kobiety dotykały ziemi nagim łonem. Łona jako brama życia było czczone w wielu archaicznych kulturach europy.
Mokosz przypomina nam również o jego sakralnym aspekcie.

Wykorzystajmy ten czas jesienny na stworzenie najlepszych warunków dla naszych ziaren – idei. Co mu sprzyja, co blokuje jego rozwój? W jakiej kondycji jest moje ciało/ grunt dla ziarna?

Teraz jesienią schodzę w mroki mojego ciała wprost do mojej macicy – by poznać potencjały jakie tam są ukryte.

piątek, 28 września 2012

Wyprawa na Kretę w poszukiwaniu swich kobiecych korzeni, tożsamości i przyjemności






Przywołał Nas szum morza a może istot w nim mieszkających. Powitał piękny zachód słońca nad wyspą. Tak zaczęła się nasza przygoda na szlaku bogiń.
To właśnie boginie sprawiły, że tam się udaliśmy. Kreta – wyspa gdzie Boginie są wciąż żywe.
Magiczne miejsce, które tylko na pierwszy rzut oka wydaje się taka jak opisano ją w przewodnikach.

Korzenie to kultura minojska - tu wiele trzeba by wyjść z Labiryntu Ariadny w jaki złapali się wpółcześni badacze. Potwór minotaur, biedniutka Ariadna zwiedziona na manowce, pałace królewskie, i wiele innyhc mitów czeka na śmiałków którzy nie zabładzą w labiryncie. Dojdą do sedna środka. Droga tam prowadzi poprzez nasze ciała. To w nich zapisana jest pamięc i sens rytuałów i wierzeń starożytnej krety. Jadę więc na szlak świętych pałaców witam wężowe boginie, panie jezior i zwierząt, wielkie matki. Wędruję
 ścieżkami labiryntu pojawiają się zapomniane obrazy. Już blisko...





Wężowa Bogini. Chroniczne bóstwo. Ofiaruje Nam kontakt z naszymi instynktami, ciałem. Matka Potni (Pani). Jej kapłanki co dzień wychodziły przed jaskinie wznosząc ręce oplecione wężami ku słońcu. Znów łączymy to co mroczne ciemne z jasnym. Z mroku w światło. Wężowe boginie wiązały się również z aspektem seksualnym. Cielesnym. Rozpasaniem – określającym radość z ciała. Ich piękne odsłonięte piersi nawiązywały do płodności ale i obfitości pokarmu. Bogini matka karmi swoje dzieci.  





Początki cywilizacji można określić na IV tys.pne wtedy to w obszarze wysp morza egejskiego zaszło wiele zmian, które w efekcie dały kulturę minojską.
Zakłada się, że naczelną pozycje w kraju mieli kupcy i że oni właśnie zarządzali pałacami. Ale nijak to się ma do wnętrz pałacowych. Wszystko jest delikatne służące pieszczeniu oka. Malowidła naścienne przedstawiają piękne kobiety, boginki.
Miejsce emanuje kobiecością. Dlaczego by nie handlem miały się zajmować kobiety? Myślę sobie patrząc na współczesną „przekupkę”. Zresztą Sam Herodot pisał o tym że Egipcie był świadkiem jak kobiety zajmowały się handlem mężczyźni spędzali czas na tkaniu. Dyskryminacja? Tylko, jeśli spojrzymy na to miara współczesnych i i ocenimy co męskie a co kobiece. Ach naiwność – to, co dziś określamy pewnym porządkiem rzeczy nie jest wieczne.
Nijak do tego się da przyłożyć teorie dyskryminacji, nie były to również feministki. Taki był porządek rzeczy.

Pałace zarządzane były przez kapłanki. Pałac łączył się z miastem. Tworzył ogromny współdziałający organizm. Nastawione tu było wszystko na wytwarzanie – perfum, olejków, oliwek. Sztukę, kontemplacje oraz czas sakralny.
Przechadzając się uliczkami pałacu zamiatam spódnicą wiekowy kurz. Pojawia się poczucie misji, każdy tu był ważny miał swoje zadania. Rodzaj pracy i widoki naokoło sprzyjały kontemplacji. To miejsce miał swój czas – który płynął powoli inaczej. Ogarniał mieszkańców. W jego czasoprzestrzeń dostaliśmy się i my. Patrzę na zegarek mija 8 godzina.

Przez ten dzień staję się częścią tego mechanizmu. Miejsca gdzie sakralne przeplata się z profanum. Plątanina ulic – święty labirynt. Trzeba znać określone rytuały by wiedzieć którędy iść i jakie bóstwo prosić o wstawiennictwo. Labirynt – Labrys – podwójna siekiera symbolizująca dwoistość świata ciemną i jasną stronę. Greckie słowo labirynthos znaczy Dom podwójnej siekiery. Dom, labirynt jaskinia – wszystkie one nawiązują do pradawnego wierzenia, iż w mrokach odrodzenie. Tam w najciemniejszych miejscach dokonuje się boski spektakl umierania i odradzania. Cykl się zamyka. Persefona schodząca do podziemi powracająca z darem dla żywych. Spiralne wzory na budowlach. Tańce pogrzebowe i rytualne kapłanek. Ziarno jako ofiara dla bogów. Wszystko to podkreśla wierzenie w wieczność cyklu. Z śmierci życie z życia śmierć. Labrys znaczy też kobieta. Wnętrze labiryntu, łono matki ziemi tu się rodzimy i powracamy by się ponownie narodzić. Mroczne sale pałacowe takowym inicjacją służyły.




Radość tworzenia, zabawy powiązane z cyklami przyrody, uczty gdzie z radścią żegnano zmarłch wierząc w ich wizytę u przodków i ponowne narodziny. Wszechobecny miód. Wszystko przeplatata obecnośc Bogini - wielkiej matki hojnie dającej, Pani zwierząt symbolizującej dualizm zawarty w życiu uwczesnych. Wreszcie Bogini wężowa - ukazująca ciało jako źródło radości i rozkoszy. Święty byk symbol zmysłowości. Obfitości. Bliskości z ciałem i przyrodą. Nic dziwnego że ta cywilizacja nie tworzyła fortyfikacji. Ten klimat udziela się i Nam staje ze wschodem słońca. Cieszymy się pięknymi widokami. Radujemy język smakiem lokalnych owoców. Wystawiamy  ciało na pieszczotę słońca. Rozpływamy się razem w morzu. Tworzymy swój w własny cykl. Aktywności i nic nie robienia. Leniwe pranki na plaży, aktywne popołudnia - zwiedzanie. Kolacje o zachodzie słońca jedzona na plaży. Potem szwędanie się w gwarze ulicznych sklepików.





Naturalne kosmetyki, miody najpyszniejsze w europie, oliwki, wiele pysznych lokalnych smakołyków. \
A potem zwiedzamy kolejny pałac. Tam ceremonialnie zjadamy posiłek na szczątkach świątyni. Ciekawe jak bardzo różni się nasze menu?





Ale od początku Nasza wyprawa rozpoczyna się w Chani. Miasto to stoi na murach miasta minojskiego. Daje to efekt piętrowego układu domów. Hotel trafia Nam się na takim murze. Śpie i śnie o morzu. Początek narodziny. Pierwotny cykl ciała. Falowanie. Budzę się o 5 rano wypczęta. Ruszamy na poszukiwanie śniadania :-) Lokalny sklepik daje Nam zestaw smakołyków. Po drodze z htelu mijam odkopane szczątki miasta minojskiego - potem się okaże że były one prawie w każdym miejscu gdzie rezerwpwałam nocleg. Za każdym oknem.
Śniadanie jemy na plaży. Podziwiamy jednocześnie ośnieżone szcyty gór. Do tego mrożona kawa.





Krętym brzegiem morza ruszamy do stolicy wyspy. Miejsce najmniej przyjemne. Ale z cudownym muzeum. Tu zaczynają kształtu nabierać moje  wyobrażenia - o życiu blisko cykli, blisko przyrody. Piękno wyrobów dech zapiera. Delikatność rzeźb. Wszechobecna lekkość. Radość. Przemiana w motyla - uwolnienie z kanonu "tyranicznej pracy i efektywności". Uwolnione piękno. Dawanie sobie. Dziękuje boskie siostry za te inspirację. Zakupuje prezenty - dla siebie :-)




Rano ruszamy na Thiarę wyspę o której się mówi że była zatopioną przez wulkan Atlantydą. Aktualnie po wybuchu pozostała wyspa w kształcie księżyca obejmująca swymi ramionami czubek wulkanu. Aktywnego do dziś.

Rdzeń kal- łączy się ze słowem „Piękna", a to jeden z przydomków Wielkiej Bogini. Minojska wyspa, dziś zwana Santoryn, kiedyś zwała się Kallysti (Kallisti). No, a kto troszkę zna Homera skojarzy to z imieniem nimfy, która więziła Odyseusza na wyspie: Kalypso. Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że Odyseusz brał udział w jakiegoś rodzaju misteriach, w którym doniosłą rolę pełniła kapłanka Wielkiej Bogini.



Wyspa ta nawiązuje do tradycji trój - koloru Bogini. Znajdują się tu plaże: biała, czarna i czerwona.
Zamieszkujemy w pokoju wykutym w skale. Na klifie z widokiem na wulkan. Znów sny barwne, pełne postaci. Kamienne ściany widok wulkanu o wschodzie słońca, kawa na tarasie. Błogość. Spacerujemy powoli białym miastem. Piękno nie do ogarnięcia jak by miasto zbudowane przez ludzi rywalizowało z pięknem otaczającej przyrody.




Starożytna Thiara zdobiona była kwiatami, ornamentami. Budowle podkreślały potęgę przyrody. Jej kult. Boginią wyspy jest Bogini Egejskiego świata Qerasija. Znanym miejscem jej kultu było Akrotiri. Tu odbywały się rytuały przejścia oraz rytuały zaślubin. W odkopanym mieście znajduje się tzw. Dom Kobiet. Miejsce inicjacji. Symboliczna śmierć i odrodzenie. Ofiarowanie kawałka siebie. Siedzę przed świątynią. Miejsce kultu pochłonięte przez wulkan. Dzięki temu przetrwało. Co oddać bogini by zostało oczyszczone? Co już powinno odejść? Rytuał dopełniony. Ja niechętnie stąd odchodzę. Ale czas na szlak wracamy na kretę.





Ruszamy szlakiem świętych jaskiń. Miejsc Pani Zwierząt Miejsc narodzin. Tu jaskinie są ciemne wilgotne. Panują tu niepodzielnie Boginie Matki. Jest cicho ciepło bezpiecznie. Kontury ciała zacierają się znikamy.
Pani Zwierząt. Bogini łącząca przeciwieństwa "Spotkasz mnie na styku. Tam gdzie niebo styka się z ziemią. Ciemność z jasnością, woda z lądem".



Knossos - Pierwsze, co spotykamy to ogromne spichlerze ziemia ziarno – ziarno ginie w ziemi ale daje plon. Kolejne ukazanie jak blisko kultura i natura sacrum i profanum się przeplatało w życiu ówczesnych. Cykle wegetacyjne – życie rodzące się w mroku. Zasada życia i śmierci. Spichlerz był częścią tej celebracji. Był świętym zbiornikiem, ziarna rodzącego życie Był zatem analogią łona. Nic dziwnego, że Boginie były patronkami roślin i zbóż. Ż e kobiety owych zbiorników doglądały.





Malia kolejny pałac Tu znaleziono piękny naszyjnik pszczół. Symbol boskiego cyklu. Kosmicznego przejścia od światła w ciemność i z powrotem. Nad pałacem piecze ma góra świętej Seleny. Pałac w dużej mierze ma kolor czerony kojaży mi się z obfitścią i kultem przyjemności Moze nie przypadkiem tu właśnie znajdowały się największe pylosy. Naczynia do przechowywania m.in. oliwy i innych dóbr. Bliskość morza sprawia że panuje tu cudowny klimat. Do dziś miejsce otoczone jest gajem oliwnym.



Matala - Jaskinie tu emanują inną energią służyły boginiom chtonicznym wężowym. Matala – miejsce gdzie są najbardziej zjawiskowe jaskinie na plaży. Noc idąc wzdłuż morza za drzew wynurza się widok niezwykły wielka skała wypełniona jaskiniami w każdej z nich płonie ogień. Skała jaśnieje. Wrażenie potęguje mrok morza i jego szum. Na tle światła widać zarys sylwetek dumnie wyprostowanych kobiet. Inny obraz wschód słońca śpiew i taniec. Wyciągnięte do nieba dłonie nadgarstki zdobią węże.
Kolejny powiew wiatru rozmył obraz. Widzę tablicę – zwiedzanie do godziny 17 wstęp wolny ale na własną odpowiedzialność.
Jaskinie nie mają barierek zabezpieczeń. Robią niesamowite wrażenie – najlepsze z daleka z bliska odkrywamy, że ich wnętrza zmieniły się w grobowce rzymskie napełniły się emanacją śmierci jako procesu nieodwracalnego. A przecież są symbolem ponownych narodzin odrodzenia tak jak i wąż był symbolem ponownego narodzenia.



Wspinamy się jest gorąco jaskinie oddają ciepło zebrane za dnia. Towarzyszy Nam zapach dzikiego tymianku, dźwięk dzwonków kóz pasących się naokoło. Szczyt niedaleko. Moment zawahania i już Jesteśmy Otacza nas skała. Widok na morze. Jesteśmy na miejscu. Kobiety wieczne, kobiety cykli, od wieków wędrujące po tych skałach witają się z Nami...
Oś świata, przeplatanie cykli, wędrówka po spirali, labirynt się kończy wszystko styka się w jednym miejscu. Jesteśmy tu w domu w energii Naszego serca.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Święto plonu, święto cieszenia się tym co jest

czyli tradycja dożynkowa



Dożynki to po słowiańska spuścizna tradycyjnie świętowano je w okolicy równonocy jesiennej. Dziękowano  wtedy bogom za plony i proszono o jeszcze lepsze w przyszłym roku
Inne nazwy tego święta zależnie od regionu to: wyżynki, obżynki.
Zawano je również: wieńcem, wieńcowem (od najważniejszego ich symbolu - wieńca ze zbóż i kwiatów) lub okrężnem (od starodawnego obyczaju jesiennego obchodzenia, lub objeżdżania, czyli okrążania pól po sprzęcie zboża).
Pierwotnie to święto i związane z nim obrządki związane były z kultem drzew i celebracją przyrody. Świętowano w czasie kiedy ziemia rodziła obficie. Słońca było dużo a prace polu zakończone. Nic dziwnego że czas ten napełniał człowieka spokojem, poczuciem obfitości. I wdzięcznością za to wszystko. Oczywiście święto kończyła wielka zabawa.
Połaczone było również z różnymi rytuałami. Większość z nich związana była z plonami i ich zabezpieczaniem, ochroną i zapewnianiem sobie lepszych plonów na kolejny rok.

Ważnym elementem był wieniec. Wieniec dożynkowy zwany bywał również "plonem", bo też i uosabiał wszystkie zebrane plony oraz urodzaj. Z ziarna z wieńca rozpoczynano przyszłoroczny siew.

Nie zapominano również o symbolicznych darach dla Bóstw. I rytuałach mających na celu ochronę zebranego dobytku.

Symbolika święta ziarno, wieniec/ koło. Nawiązuje do życia śmierci i odrodzenia. Jest to kolejne święto łączące z odwiecznymi cyklami przyrody, kosmosu.

To święto ukazujące połączenie człowieka z przyrodą, jego kult dla jej darów. Czas kiedy odczuwamy pełnie i radość z efektów własnej pracy. Składamy ofiary bogom ale i nagradzamy siebie. Czas dawania sobie przed mrocznym etapem zimy.

Aktualnie święto to przejawia się pod postacią pochodów z wieńcami i festynów wiejskich.
Ale warto sięgnąć głębiej i poza zabawę,  oddać się refleksji nad tym co już mamy, co udało nam się osiągnąć. I zadbać o zabezpieczenie tego. Bo jakże często okazuje się że trudno jest utrzymać nam nasze plony – dodatkowe pieniądze znikająca niespodziewany wydatek, piękna sukienka z trudem zakupiona - plami się, a pierścionek - ginie. Czasem kluczem jest właśnie nagrodzenie siebie za prace samo pochwałą czasem lekcja wdzięczności.

Te święto uczyło ludzi szacunku do przyrody ale i wiary we własne siły i wartość siebie. Dziękowania bogom ale i sobie. Uczyło cyklu - praca i odpoczynek.
Kiedy się zbliża rodzi się we mnie refleksja że trudno mi tak po prostu odpoczywać. Tak po prostu bez powodu nic nie robić. Myślę więc że na to poświecę najbliższe dożynki.


środa, 20 czerwca 2012

Kupała - kiedy ogień z wodą się spotyka




Noc ognia i wody zwana Świętojańską
czyli uroczyste i otoczone aurą tajemniczości misterium życia


Noc rozjaśnia ognisko wokoło tańczą niby cienie kobiety. Wirują w spiralnym tańcu. Na wodzie połyskują odbicia rozmyte, zwielokrotnione…
Woda - ogień, ziemia - woda, ziemia - powietrze, wszystko ma rozmyte granice. Tej jednej jedynej nocy przenikają się wzajemnie. A tu na ich styku rodzi się magia.

Święto kupały to święto żywiołów. Ognia wody. Święto ich połączenia. W tym czasie granice pomiędzy światem widzialnym i niewidzialnym są bardzo cienkie. To co boskie i ludzkie łączy się w wspólnym świętowaniu. Współgra z cyklami przyrody.
Było to jedno z najważniejszych świąt Słowian.
Nie znamy dokładnie jego znaczenia. Ani - choć powielamy - nie rozumiemy już znaczenia wielu z symboli czy rytuałów wówczas wykonywanych.


Kronikarskie zapisy nie szczędzą oburzenia na swobodę jaka w dniu tym panowała (a raczej tejże nocy). Wszystkie zgodnie opisują je jako wielkie radosne święto, tańca, nieskrępowanej zabawy.


Wypada ono w najkrótszą noc w roku. Słowianie posługiwali się kalendarzem rolniczym święta związane były z plonami, zbiorami, cyklami wegetacyjnymi. To święto wypadało w czasie, kiedy panowała wszelaka obfitość. Natura karmiła obficie a żywioły były łaskawe. Nie ulega wątpliwości, że świętowana na jej cześć. Przyrody natury, Rodzenia, matki ziemi. Swawolny charakter święta wskazuje na to, że nie zapominano i o naturze i cielesności uczestników celebracji.

Łączy się to z drugim elementem. Święto to łączyło przeciwieństwa, jednoczyło żywioły. Stąd do boskiego połączenia kobiety i mężczyzny już niedaleko ot byle by poza krąg światła ogniska.

W Końcu to Święto dopełnienia znalezienia 2 bieguna, integracji. Łączenie tego, co męskie i żeńskie.


Niektórzy personifikują Kupałę Sugerując jakoby był on trzecim synem Swaroga, lub (zakładając troistość bóstwa) samym Swarogiem. Inni twierdzą, że Kupała była boginią miłości, płodności i urodzaju oraz patronką "mądrych niewiast", niewykluczone, że utożsamianą z Ładą, zachodniosłowiańską boginią płodności i wegetacji.


Niewątpliwie dzień ten przywołując żywioły ognia i wody miał na celu integrację. Ale też nie można zapomnieć o wielkiej mocy oczyszczania, jakie oba żywioły reprezentują.

Ponad to, kiedy światy ludzi i bogów są tak blisko siebie składając hołd przodkom możemy się do nich po radę zwrócić, bądź wróżbę usłyszeć. Noc sobótkowa była także jako święto urodzaju i płodności, jedynym dniem zawieszenia mocy tabu,

A kiedy ogień z wodą się w idealnych proporcjach spotyka? Powstaje para, dym, niczym idea zrodzona z owej unii.

Niech Nam się pięknie dzieje w ten magiczny czas.

niedziela, 13 maja 2012

Baba Jaga - o czym tak napradę jest ta bajka?



Bajkę o Jasiu i Małgosi znamy wszyscy – dzieci poszły do lasu trafiły do chatki Baba Jagi – Ona chciała je zjeść, ale one ją przechytrzyły i to ona spalona została w piecu.
A może nie tak, oryginalnie brzmiała ta opowieść? Może właśnie w piecu spalono jej prawdziwe znaczenie?
Może te dzieci poszły do niej na naukę – może ojciec celowo je do jej chatki posłał?
Może nie chciało im się starych tradycji uczyć i babę dały na stos a może ogień miał inną inicjacyjną rolę?
Od dziecka znam tę bajkę – od dziecka zawsze mnie zadziwiał jej apetyt na dzieci. A już najbardziej niezrozumiałe było – to, że rodzice posyłają te dzieci do lasu. Jak by chciały b tam poszły a jednocześnie obawiają się tej wyprawy. Więcej niespójności dostrzegać zaczęłam z czasem.
Kim była Baba Jaga? Okazuje się, że znaczące miejsce zajmowała w słowiańskich wierzeniach.
Z czasem dopiero zdegradowano ją do roli, jaka ukazana jest w bajce – starej wiedzmy mieszkającej w lesie. W różnych opowieściach pojawia się jako postać pożerająca kolejne osoby. Gustowała zdecydowanie jednak w dzieciach.
Jej symbole to kocioł, miotła, ogień, sowa, odosobnienie, dziki las, kruk.
Wszystkie te symbole wskazują na jej transformacyjny charakter. Na jej rolę strażniczki życia śmierci, przemiany.
Dzikie, odludne pustkowie sprzyjało wprowadzeniu do świata natury dzikich insektów, pradawnych mądrości i wreszcie idealnie nadawało się do przemiany.
Baba Jaga jeśli spojrzeć na nią w świetle ognia pochyloną nad magicznym kotłem jawi się jako pradawna Bogini. Bogini przeprowadzająca młodzież przez inicjację ( tu nasuwa się analogia do pożerania dzieci). Ponoć miała ona moc rozmawiania z dzikimi zwierzętami.
Mieszając w kotle zmieniała jedne formy w inne. Coś umierało rodziło się nowe.
Bogini żyjąca na odludziu z dala od kultury – gdyż jej rolą Było uwalnianie w nas tego co dzikie nie nazwane. Budziła dzikie instynkty, otwierała na podszept ciała.
Jej kocioł kojarzy mi się z rozpalaniem ognia w macicy. Z budzeniem seksualności, kreatywności. Radości. Kontakt z tym co  brzuchu zaklęte daje wiele radości. Ja widzę Baba Jagę jak stoi i trzyma się za swój brzuch trzęsący się od śmiechu. Jest dzika wolna nie ogląda się na nikogo i nic. Robi to, co ma ochotę. Ma odwagę być taką, jaka jest naprawdę.
Zna ona tajemnice śmierci, więc Tym bardziej cieszy się z życia.
Kim jest postać z znanej bajki? Według profesora Zygmunta Krzaka z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk chodzi tu o zohydzoną postać dawnej bogini, charakterystykę stworzoną przez męskie elity religijne i świeckie, zwalczające religię matriarchalną.

piątek, 9 marca 2012

Seks i twórczość idą w parze, kiedy nie mam weny: ubieram pończochy, sięgam po czerwoną szminkę i od razu pisanie mi idzie lepiej – próbowaliście kiedyś tak uwolnić swoją twórczość?

czwartek, 2 lutego 2012


‎1 Luty To Święto Ognia obchodzone na cześć Słońca ponownie nabierającego mocy, jest pierwszym powitaniem wiosny, początków i pory światła, dlatego dobrze przez cały dzień palić białe świece i kadzidło z drzewa sandałowego. To dzień dobry na wszelkiego rodzaju porządki i oczyszczanie zewnętrzne, wewnętrzne i duchowe. To czas poświęcony boginii płodności Brigit, więc w tym czasie zjedzenia ciasta upieczonego z mlekiem będzie uhonorowaniem własnej płodności, w każdym tego słowa znaczeniu, np. twórczej. Boginii ta ma wiele innych znaczeń, m.in. patronuje też regeneracji, obfitości, poezji. Inspiruje, pozwala odkryć Nasz potencjał. Wpisuje się to pięknie w fale Ziarna dziś się rozpoczynającą. Kreujmy, planujmy i niech się Nam spełnia :-)
 
 
Rytuał z Brigit - znajdź spokojne miejsce, wycisz się. Zamknij oczy. Weź kilka głębokich oddechów. Wyobraź sobie że stoisz przed jaskinią. Poczuj chropowate brzegi skały pod palcami, poczuj zapach z jaskini. Następnie wejdź do niej. W środku jest ciemo ale przyjemnie. Wyobraź sobie że schodzisz coraz niżej i niżej. Na końcu tej drogi jest światło. Tam znajdują się granice światów. Tam spotykasz Bo...ginie Brygit. Witacie się -a Ty prosisz o inspiracje. Wtedy ona z ogniska które koło niej płonie wyciąga krąg i umieszcza go w w twojej czaksze korony - nad Twoją głową. Zaczynasz teraz wyraźnie czuć ten punkt. Czujesz jak coś się otwiera w Tobie, jak oogień z tego kręgu wpływa na Ciebie. Teraz Twoje wizje będą jaśniejsze i wyraźniejsze. A siła realizacji większa. Podziękuj Bogini za jej dar. Zacznij wspinaczkę do wyjścia z jaskini. Weź jeszcze kilka oddeców kiedy się z niej wydostaniesz i otwórz oczy. Witaj z powrotem :-)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Ku Mitycznym Przestrzeniom

Najprościej mówiąc - a raczej pisząc – Dotarło do mnie, że nasza dusza wciąż poszukuje jakiegoś sacrum. Religia już dawno przestała pełnić tę role. Brak nam duchowych wzorców, ponadto zacierają się powoli role społeczne sprawiają że czujemy się zagubieni w społecznych nakazach i zakazach. Dla zobrazowania przykład – kiedyś kobieta która osiągała wiek starszy dołączała do starszyzny kobiet. Zyskiwała status i poszanowanie. Wspierała młodsze kobiety w procesach jakie następowały w ich życiu. Dziś staramy się powstrzymać taki bieg wydarzeń. Kobiety za wszelką cenę powstrzymać się starają czas, walczą z swoim ciałem i jego naturalnymi cyklami. Jedyna rola przewidziana dla nich w pewnym etapie życia to bycie babcią. Efektem jest lęk przed starością i udawanie wiecznie młodych. Zresztą dotyczy to nie tylko kobiet ale i mężczyzn.
Inną kwestią jest to że niezależnie jak daleko odeszliśmy od plemiennych form społecznych czy też natury nadal podlegamy pewnym cyklom. Choć by nie wiem jak wiele technologii nowoczesnych nas otacza nie zmienia to faktu że przez życie wędrujemy nieustannym cyklem przemian. Wielu ludzi traktuje to jednostkowo, czując się wyobcowanym, kiedy przechodzi kryzys. Nie rozumie jak się tam znalazło. W tym miejscu właśnie ja sięgnęłam do pracy z mitologiami. Pokazują nam one, że pewne procesy są wspólne dla wszystkich poprzez prace z mitami możemy zobaczyć jak inni sobie w danej sytuacji poradzili. Zobaczyć z boku jakiego narzędzia bohaterowi brakowało, poszukać innego bohatera który takowym narzędziem dysponuje. Dodatkowo w najważniejszych momentach życia zarówno kobiet jak i mężczyzn warto zadbać o odpowiednie rytuały przejścia pomagające zamknąć stary rozdział za sobą i wejść w nową role. Takie momenty to pierwsza miesiączka, wyprowadzka z domu, zajście w ciąże, zostanie rodzicem, czy nawet własna firma. Podsumowując, kiedy zdajemy sobie sprawę z duchowego wymiaru tego, co nas spotyka możemy łatwiej sobie z daną sytuacją poradzić.
W praktyce jest to praca z osobistym arkuszem ukazującym, jakim mitem kierujemy się w życiu. Jakie mity zostały nam przekazane na drodze między pokoleniowej po naszych przodkach. Uczę ludzi pracować z mitami osobistymi, z kreowaniem swojego nowego mitu. Dodatkowo procesy rozwojowe wspierane są poprzez szereg rytuałów i ceremonii. W kanon tej pracy wpisuje się tez kolejna teza jaka ukuła się w trakcie mojej pracy z ludźmi. Już sam horoskop mi to pokazuje. Mianowicie nikt nie jest monolitem, nie da się zmierzyć jedną tylko miarką. W domu może być tyranem a w pracy potulnym typem na posyłki. Ilość masek jakie nosimy jest niezmierzona. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że z niektórych ról jakie gramy nie zdajemy sobie sprawy. Niektóre współgrają ze sobą inne tworzą konflikt wewnętrzny.
Ta wielość ról powoduje, że samemu z sobą jest nam trudno się dogadać.
Ja podążając za psychologią integralną zmierzam do poznania owych głosów-  zwanych subosobowościami - i pogodzeniem ich. Zintegrowaniem.
Odbywa się to poprzez ustawienia. Praca ta przypomina ustawienia Hellingerowskie. Jednak polega ona na personifikacji fragmentów nas samych a nie naszej rodziny. Pracujemy tu z naszymi popędami, sprzecznymi rolami, napięciami, karmą osobistą a nie pokoleniową.

Ciąża skłoniła mnie do pracy z boginiami, którą po tym długim wprowadzeniu w metodykę chciałbym jeszcze opisać.
Uznałam, że praca z kobietami potrzebuje innych narzędzi kieruje się innymi procesami. Kobiety –jak pokazuje historia nie tak odległa - po powolnym upadku matriarchatu zeszły do roli podrzędnej pozbawione zostały praw dostępu do wiedzy do samo decydowania a w niektórych kulturach również sama płeć kobiety została zakwestionowana. Jak to bywa w takich sytuacjach wahadło odbiło w drugą stronę. Tłumiony latami gniew bunt ujawnił się z całą swoją siłą. Kobiety zaczęły konkurować z mężczyznami. Zaczęły funkcjonować w świecie męskim na męskich zasadach. Co niektóre z tegoż powodu popadały w konflikt wewnętrzny. Przemieszane uwalnianie się instynktów i poczucie społecznego zakazu lub jakiegoś wewnętrznego impulsu namawiającego do tłumienia np. gniewu proponowane w świecie męskie sposoby działania po prostu do kobiet nie pasowały.
W końcu zaczęły jednak pojawiać się i mądre kobiety (oby takich jak najwięcej ) przypominające to co kobiece, ich moc ich zdolność kreacji. Pojawiać się zaczęły kanały prowadzące do tego co prawdziwie nam przynależy a nie tylko co jest kulturowo za przynależne do sloganu kobiecość.
Psychologia kobiet to zlepek męskich pragnień i rozczarowań. A kobiety w te psychologie próbują się wpasować i pojąc siebie. Kobiety dostosowały się do męskich pragnień i zaczęły nawet uznawać to a swoją naturę. Poddały się męskiemu sposobowi myślenia. Jednak na ile tę ścieżki mogą oddać kobieca naturę? Procesy jakie zachodzą w ciąży energie jakie się wtedy mogą objawić cała ta moc kreacji. Mądrość z ciała płynąca. Nasza cykliczna natura, transformacja ciała i emocji poprzez comiesięczny upływ krwi, wszystko to wpływa na to, że kobietom potrzeba innej techniki. Praca z boginiami prowadzi je nie tylko do integrowania cienia jak został on zdefiniowany przez psychologów, ale i do poznania tego co wyparte zostało do ciała. Odkrycia dzikich i ciemnych energii na dnie brzucha skumulowanych.
Dzięki takiej pracy odkrywamy role społeczne w nas zapisane, ale docieramy też i głębiej do własnej drogi i własnego powołania.
Poznajemy mocne strony tego co niesie za sobą bycie kobietą. Odkrywamy moce naszej płci.
Moc obejmowania coraz większych fragmentów. Kobiety potrafią zasymilować i współogarniać kilka rzeczy na raz                                                                                                            
Te właśnie technikę chciałabym rozwijać to duchowa psychologia kobiet oparta o procesy i przemiany o nasze cykle i osadzono głęboko w naszym ciele tu chodzi tylko o to by ją przywrócić kobietom. O przypomnienie mocy rytuałów, celebracji, Naszych cykli i świętości Naszego ciała.  
Kończąc mam taką refleksje, że niesamowicie trudno ująć po kobiecemu to co w duszy gra.

Do popołudniowej Kawy

Kiedy mam coś do zrobienia – jeśli nie robię tego tracę wiele energii blokada powoduje że czuje się zmęczona i przeciążona tym zalegającym Mi zadaniem. Kiedy już wykonam kilka pierwszych kroków – od razu uwalnia się wielki zasób energii – i robię więcej niż mam do zrobienia niesie mnie fala działania –  dziś realizuje zaległe sprawy od razu czuje moc i chęci do pisania.
Pojawia się jednak kolejna blokada – jak już mam wene i chęć do pracy natychmiast zaczynam sprzątać licząc na to, że może mi minie jak się zmęczę.
Teraz mam chwile, kiedy dziecko śpi a ja czuje jak powili rodzi się we mnie temat do pracy z Boginiami na marcowe warsztaty. Biała Bogini – odpowiadająca za nowe idee uśmiecha się już obiecująco. Zdania skaczą mi po głowie. A Ja umykam na Bloga. Gdzie tkwi następna blokada? Lęk przed wyartykułowaniem tego co we mnie siedzi? Tak dobrze znany kobietom? Wielki krytyk blokujący każdy akt twórczości?
A na pohybel im wszystkim. Wylosowałam dziś Boginie Brigit – Boginie ognia wewnętrznego i inspiracji. Nie zasypie znów popiołami dnia codziennego tego co się we mnie rozpala. Przeczekam te leki, kołatanie serca, posiedzę po prostu nad pustą  kartką. I niech Biała Bogini prowadzi.

sobota, 21 stycznia 2012

Prosto z Głowy

Jednym z atrybutów Bogini poza dawaniem życia było karmienie. Wielka Matka Karmicielka wstawała rano i wypiekała chleb były też mity o boginiach, które podczas klęski suszy lub innego nieurodzaju grożącego głodem zmieniały swoje ciało w pola uprawne, łany zburz i inne formy pożywienia. Wracając rano z piekarni ze świeżym chlebem Mając na uwadze takie historię idę i myślę sobie jak cudownie jest być współczesna boginią J

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Trudne pisania początki

Śniło mi się, że mam dziecko niemowlę. Trzymałam je w ramionach tuliłam chodziłam z nim po pokoju śpiewałam mu. Obudziłam się z dziwnym poczuciem. Jakiegoś niepokoju chęci no właśnie, czego?
Ktoś mi kiedyś powiedział, że najbardziej naturalnym sposobem realizacji potencjału twórczego kobiety jest urodzenie dziecka. Jest to nijako zrealizowanie tegoż potencjału. Ale ja już dziecko mam i to całkiem małe – było to rzeczywiście kreatywne doświadczenie bardzo otwierające na tworzenie, więc poza ciążą i kreowaniem nowego życia pojawiały się i inne rzeczy.

Czułam się jak wielka kreatorka – w natchnieniu pomysły przepływały i odpływały, a Ja nie robiłam z nimi nic tylko im się przyglądałam. Czułam jak zapadają się we mnie i przeczekują zasiewają się by w sprzyjających okolicznościach zakwitnąć.  
Kilka dni później poczułam jak TO dziecko ze snu rozpycha się w moim brzuchu domaga się jest zazdrosne prosi bym się nim zajęła ale to była już inna energia teraz chciało się narodzić coś jakaś idea domagała się zauważenia i wykreowania. Jednocześnie moje zewnętrzne dziecko wciąż mnie bardzo absorbowało i potrzebowało. Ale ta mała istotka w środku już poczuła punkt zaczepienia i już nie miała ochoty odchodzić. Krzyczała więc coraz mocniejszym głosem. Pojawił się  przymus pisania wymyślania jednym słowem moc kreacji wkroczyła w moje życie. I tak minęły dwa lata. Poszukiwań, stawiania pytań, wdrażania. Wkroczyłam na ścieżkę pracy z Boginiami. Poszukiwanie kobiecych rytuałów, inicjacji. Szukałam to czego mi zabrakło. Czego wciąż głodna była moja dusza. Tego co sprawia że kobieta ma moc i tego co jej tę moc odbiera. Pracowałam ze sobą z innymi kobietami. Temat się rozrastał, aż po bardzo długiej ciąży urodziła się w wielkich bólach moja metoda pracy, moja strona.  Wraz z nią na świat przyszedł jej brat bliźniak o imieniu Krytyka. To nie tak tamto źle. Każdy kolejny krok na mojej ścieżce wydawał się fałszywy. Najtrudniejsze jednak było dzielenie się tym z innymi.

Nowy rok nowe postanowienie - Znów zbieram słowa wyszukuje te najbardziej adekwatne ładnie dopasowane. Czasem trudno przelać na papier poczucie obraz. To się czuje słowa tylko są tego uzupełnieniem. Postanowiłam pisać mało tego pisać tak by było to dostępne dla innych. Narażam się na spalenie na stosie moralnego osądzenia, niezrozumienia. Ale nie robiąc tego nigdy nie przekroczę blokady pokazania siebie takiej jaka jestem bez rozdzielenia wiedzy i emocji. Blokady Tworzenia. Oto i jest pierwszy wpis poszło łatwiej niż myślałam.