Mokosz to
Słowiańska Bogini związana
z aspektem matki ziemi. Również deszczem. Mrokiem, wilgocią. Tam właśnie w
głębi naszych ciał w wilgotnej ciemności rodzi się nowe. Bogini ta wiąże się
więc z płodnością. Ale również w znaczeniu – sadzenia ziarna na dobrym gruncie.
Sianie idei z nadzieją na materializacje.
Święto
jej według różnych źródeł raz wypada na koniec października innym razem na
wiosnę. Myślę, że nie ma tu sprzeczności - raczej ukazuje to cykliczną naturę
kalendarza naszych przodków. Jesienią świętujemy sadzenia ziarna do płodnej
gleby by mogło dojrzeć. Zmienić się. Również by mogło zakwitnąć cześć z niego
musi obumrzeć. I taki to czas - zakańczania zamykania pewnych etapów by powstało
miejsce dla nowego.
Ważnym
elementem było wsparcie przodków, których moc rosła wraz z jesiennym czasem.
To czas na
sadzenie i oczekiwanie. By wiosną ziarna nasze zakwitły.
Bogini Matka ze
śmierci rodzi życie.
Innym elementem
był aspekt seksualny powiązany z tą Boginią.
Seksualność i
płodność powiązana była ze sobą nierozerwalnie. By pole mogło rodzić kobiety
dotykały ziemi nagim łonem. Łona jako brama życia było czczone w wielu
archaicznych kulturach europy.
Mokosz przypomina
nam również o jego sakralnym aspekcie.
Wykorzystajmy ten
czas jesienny na stworzenie najlepszych warunków dla naszych ziaren – idei. Co
mu sprzyja, co blokuje jego rozwój? W jakiej kondycji jest moje ciało/ grunt dla
ziarna?
Teraz jesienią
schodzę w mroki mojego ciała wprost do mojej macicy – by poznać potencjały
jakie tam są ukryte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz