sobota, 8 listopada 2014

Bogini Sedna, czyli droga na samo dno i wybór, jaki wtedy przed nami jest postawiony jestem ofiarą czy składam coś w ofierze?



Sedna to inuicka Bogini morza oraz istot w nim mieszkających. Symbolicznie ze względu na głębiny mórz jest to też bogini świata podziemnego.Wiele wersji tej opowieści spotkałam.  


 


W jednej z nich Sedna była córką ważnego członka społeczności eskimoskiej, o znacznym wpływie i bogactwie. Wybrał on oczywiście odpowiedniego kandydata na męża dla niej – równie bogatego. Jednak Sedna wcześniej już sercem wybrała swojego partnera, – na jej nieszczęście był to biedny, niewiele w oczach jej ojca znaczący młody człowiek. Ojciec pomimo błagań i płaczów nie zgodził się na ich związek i zaczął przygotowania do zaręczyn córki z własnym kandydatem. Sedna nie wyobrażając sobie życia z nim, postanowiła z ukochanym uciec. Jednak ojciec odnalazł ich szybko. Za okazanie nieposłuszeństwa i zhańbienie go przed całym plemieniem – ojciec za karę odciął córce dłonie i stopy, a następnie z wysokiego klifu zrzucił ją ze skały do morza. Sedna wylądowała na dnie morza. I tu następuje moment zwrotny – mogła by zostać ofiarą ojcowskiego czynu i umrzeć z żalem do niego i świata albo – w drugiej opcji – jaką wybrała intencjonalnie złożyła siebie w ofierze – oddała swe ciało na pokarm dla zwierząt morskich – wtedy nastąpiła transformacja – przemieniła się w boginię.

Historia stara, ale nadal prawdziwe jest jej przesłanie – ścieżka, jaka prowadzi od ofiary do ofiarowania. Sami dokonujemy wyboru, w jakim miejscu tej drogi staniemy. Czy zawędrujemy do końca z dna na wyżyny, czy też zatrzymamy się w jakimś jej miejscu.
Popatrzmy na wyżej opisaną historię – momentem zwrotnym na drodze ku dołowi jest moment wypowiedzenie przez Sedne intencji. Intencja czasami jest jedyną rzeczą, jaka nam pozostaje. Poddaje się czemuś większemu ode mnie z poczuciem zaufania, że prowadzi mnie to w dobrą stronę. Rezygnacja z tego, że ktoś się mną zaopiekuje, za mnie zadecyduje. Intencja to moment własnej decyzji. Staje po stronie siły, nie słabości.






Droga ku dołowi jest częstym określeniem naszej drogi rozwoju. Od idealizmu, postrzegania świata w swój własny sposób,  ku spostrzeganiu go w sposób obiektywny i przyjęciu takim, jakim jest. To kolejny element na ścieżce ofiary. Kolejna próba – czy utknę w obrazie przez siebie stworzonym, oczekując od innych, że będą mnie bronić, od konsekwencji nie przestrzegania zasad tego realnego świata. Czy też wyjdę ze swojej skorupki i poznam reguły tu rządzące? Wtedy też magicznie może zmienić się postrzeganie. To nie świat działa celowo przeciw mnie konkretnie. To po prostu są większe wzorce, – jakim podlegają prawidła tego świata a wraz z nimi ja również.

Kolejny krok na tej drodze – zmierzenie się z trudnymi dla nas emocjami, nie uciekanie od nich. Sedna okaleczona przez ojca, osobę, która miała ją kochać i się nią opiekować – w swej drodze na dno morza odczuła całe spektrum emocji poprzez żal, zaskoczenie, ból, odrzucenie, szok, niezrozumienie, niezgodę, złość pod tym wszystkim kryje się wielki lęk, jaki towarzyszy często ofiarom – bycie samotnym, opuszczonym i bezsilnym.
Aby odciąć się od tych dwóch ostatnich, często zgadzamy się na pozostałe bolesne emocje, bolesne doświadczenia.

Jeśli emocje są zbyt silne zamrażamy je zastygamy, upychamy w ciele. By móc wykonać kolejny krok trzeba pozwolić by emocje te powróciły do nas. Inaczej niczym sedna nasza ręka przestaję być już naszą ręką – bowiem zakodowane tam bolesne emocje sprawiają że odcinam się od niej. Ten proces wycofywania z ciała kończy się często, kiedy kobieta zamieszkuje już tyko swoją głowę. Z tego miejsca trudno o poczucie bezpieczeństwa i zaufanie, które pozwalają nam na dopuszczenie do siebie poczucia niemocy. Na wyrażenie jej.

Przyzwolenie na poczucie bycia opuszczoną. Nie moc uświadomienia sobie tych dwóch stanów zatrzymuje nas na samym dnie morza. Wiele działań i lat może minąć rzekomo na powierzchni, ale większy kawałek nas, z jakim tracimy coraz bardziej kontakt leży coraz bardziej zagubiony i w niemocy na dnie, na jakim go dawno temu porzuciliśmy. W tym miejscu potykamy się bardzo o przekonanie, że nie zasługuję na poczucie bezpieczeństwa, albo też, że jeśli poproszę o pomoc to zostanie moje poczucie słabości wykorzystane.

Niemoc to ważny etap nawet, jeśli trwa kilka sekund warto pozwolić sobie być w nim w pełni. Intencja niczym zaklęcie pojawia się zaraz po nim.

W innej wersji tej powieści Sedna miała wielu kandydatów na męża jednak odrzucała ich po kolei, nie mogąc się zdecydować. Bądź też spodziewając się czegoś lepszego. Wybiera w końcu myśliwego, który obiecuje jej wielki dostatek. Po ślubie jednak okazuje się, że wybranek jest królem ptaków mieszkający na odległej wyspie. Sedna jest tam samotna. Obiecany dostatek okazał się tylko bajką.

I znów widzimy powtarzające się elementy ofiary – zawierzenie swego życia innym i w konsekwencji niezadowolenie z tego, jakie życie dla nas wybrali. Odrzucanie kolejnych kandydatów, niezdecydowanie – nie określanie swoich potrzeb jasno – w efekcie odzew od świata jest z reguły niezadowalający. Z jednej strony, więc brak jasnego określenia swoich potrzeb z drugiej złość, że nie są spełnione. Nawet, jeśli przed nami samymi są one skryte oczekujemy zdani na los, że on za nas odsłoni je i spełni.

I kolejny element – Sedna w rozpaczy przyzywa ojca na ratunek. Ten jednak, kiedy widzi, że nie uda mu się uratować córki wyrzuca ją z łodzi, (którą razem próbowali uciec z wyspy króla ptaków). Kiedy Sedna próbuje się uczepić burty, ojciec ucina jej palce. Symbolicznie można to potraktować, że nie będę za ciebie twego losu dźwigał. Rozdzielam nasze drogi. Konsekwencje twoich czynów i decyzji ponoś sama. To kolejna bolesna lekcja – dotyczy ona prawideł, jakie rządzą tym światem. Każdy czyn ma swoje konsekwencje. Ofiary często czują się jeszcze bardziej ofiarami, kiedy dopadają je konsekwencje ich czynów. Kolejny krok na tej drodze to zmierzenie się z nimi.

Są takie sytuacje, na jakie wpływu naprawdę nie mamy. Bolesne, trudne doświadczenia.
Nadal jednak pozostaje nam nieco mocy. Mocy decyzji, co zrobię – czy poproszę o pomoc. Obronie siebie. Czy przyznam się do bezsilności i poszukam pomocy. Czy zastygnę na tym etapie ścieżki. I pozostanę skostniała na wieki. 





Ofiarą stajemy się, kiedy nie dokonujemy wyborów – nie potrafiąc zdecydować – wtedy inni za nas decydują. Świadome składanie ofiar – czyli rezygnacja z czegoś małego na rzecz celu, z zachcianki na rzecz głębokiej potrzeby, z jednej drogi na rzecz innej – stawia nas w roli samo stanowiących. Tu następuje magiczny moment transformacji – z dziewczyny Sedna staje się Boginią. Poddaje się temu, co większe od niej akceptuje, pozwala by wszystkie emocje przepłynęły przez nią. Poddaje się procesowi opadania. Akceptuje ten świat. Akceptuje konsekwencje swoich decyzji. Bierze odpowiedzialność za miejsce, w jakim jest.
Nie oczekuje już od innych wsparcia. Ratunku. Jednocześnie nie wini ich za to, nie czuje się przez to odrzucona i jeszcze bardziej zraniona. Po prostu przygląda się temu i opada dalej. Dociera do dna, do miejsca swojej bezsilności. I postanawia złożyć to, co ją spotyka, samą siebie w ofierze. Składanie ofiary zmienia stan bezsilności w moc samostanowienia. Wiem gdzie jestem, wiem, że sama siebie tu doprowadziłam. Emocje, jakie mi teraz towarzyszą, czy też konsekwencje mego czynu składam teraz w ofierze w intencji mego samostanowienia. Intencja i wybór wzmacniają bardziej niż kurs asertywności. Kiedy stajemy po jakiejś stronie, dokonujemy wyboru. Poczucie samostanowienia wzmacnia naszą samoocenę, poczucie mocy. Nie czujemy się już ofiara, kiedy dokonujemy świadomej decyzji. Nawet, jeśli jest to decyzja, że nie dam rady i poszukam pomocy. A może właśnie szczególnie wtedy – bo może być to ostatnia iskra mocy jaka nam pozostała. I ta jedna iskra zainicjuje przemianę. I powolną drogę w górę. 




Często osoby, które przewędrowały te ścieżką. Przekroczyły kolejne progi na niej. Dotknęły swej niemocy, złożyły ofiarę i pozbierały kawałki swej mocy każdą kolejną decyzją w swoim życiu. Wynurzając się rozpoczynają pracę z osobami, które na ową ścieżkę dopiero trafiają.

Tak jak i boginie tak i kolejne wędrujące tędy kobiety to kobiety, które szły przed nami – ich historia może wyznaczyć nasz szlak. Oto wielka mądrość mitów i opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz