Oryginalnie zwrot -
pole morfogenetyczne, stosowany był w biologii rozwoju. Jak podaje –
Wikipedia „został również, bez podstaw empirycznych,
ekstrapolowany poza tę dziedzinę przez Ruperta
Sheldrake'a.
W jego definicji jest to: ”wypełniające przestrzeń
pole o bliżej niesprecyzowanej naturze fizycznej. Pole to, zdaniem
Ruperta Sheldrake'a, nadaje określoną formę organizmom żywym,
pełniąc funkcję dodatkowego czynnika genetycznego, oprócz DNA.
Pole to ma też
silny wpływ na zachowanie organizmów żywych i ich interakcje z
innymi organizmami żywymi”.
Kolejna definicja –
formatywna przyczynowość – to według wspomnianego wcześniej
Sheldrake`a zdolność organizmu do przekazywania pamięci o
powtarzających się zdarzeniach poprzez zapisywanie ich w polu
morfogenetycznym, a następnie przekazywanie tej informacji potomkom
i innymi organizmom żywym poprzez aktywny kontakt z ich polami.
Według Sheldrakea
ten proces można również dostrzec w ewolucji społeczności
ludzkiej. W ciągu całej historii swego istnienia my – ludzie,
podobnie jak inne formy życia, rozwijaliśmy się starając się
cały czas lepiej zrozumieć i opanować środowisko i maksymalnie
wykorzystać swoje możliwości. Rozwijamy się, przekraczamy swoje
granice, ewoluują nasze emocje – wszystko to zwiększa nasze pole
morfogenetyczne całej ludzkości i przyczynia się do jego rozwoju.
A to co w nim zawarte i wprowadzone przez jednostki staje się
dostępne dla wszystkich. Ponad to pole jest poza czasem i
przestrzenią. Więc dostęp do informacji mamy w każdym miejscu i
czasie – bez potrzeby kontaktu z osobą, która ją wnosi. Jako
przykład tego często pojawia się odkrywanie tych samych wynalazków
przez kilka osób w różnych miejscach – nie będących w
kontakcie.
Inną
tendencją pola jest zmiana pola po tym jak zmieniła się jednostka
będąca jego częścią.
Zmiana
jednostki wpływa na zmianę pozostałych. Tu pojawia się nazwa
„rezonans morficzny” (wydarzenia przeszłe działają również
na teraźniejszość, nie zależą również od miejsca
występowania), oraz zasada setnej małpy. Lyall
Watson w książce
Fala
życia opisuje swoje odkrycie: kiedy
grupa małp poznaje jakieś nowe zachowanie, nagle małpy na innych
wyspach, nie
komunikując się
między
sobą w żaden „normalny” sposób, również wykazują znajomość
tego zachowania.
Moce pola, czyli co z tego wynika dla nas?
- Jeśli określona
liczba osób nabywa jakiejś umiejętności, sposobu funkconowania
itd., to jest to dostępne pozostałym – zwiększa to możliwości
rozwojowe dla każdego.
- Pola morficzne
mogą przenosić się w czasie i przestrzeni i że wydarzenia
przeszłe mogą wpływać na inne wydarzenia gdziekolwiek indziej.
Przykład: Konie rodeo z kaleczącymi się oo drut z ameryki i
kolejne pokolenia nie podchodzące do drutu. Hodowcy stawiali
elektryczne płotki zabezpieczające przed wejściem bydła w szkodę.
Hodowcy z zachodnich stanów odkryli, że mogą zaoszczędzić dużo
pieniędzy, tworząc zamiast prawdziwych płotków ich atrapy –
czyli malując pasy w poprzek drogi. Fałszywe płotki działały jak
prawdziwe, bo bydło stawało na ich widok jak wryte… Czyżby
młodsze cielęta nauczyły się od starszych, że lepiej nie
próbować konfrontacji z urządzeniem, które może zadać dotkliwy
ból? Chyba nie, bo nawet stada, które nigdy przedtem nie miały do
czynienia z prawdziwymi płotkami, unikały tych namalowanych jak
ognia.
Wiele
metod korzysta z pola: Hellinger, Pop, Maind soul, Totalna Biologia.
Ja też korzystam z tej gotowej matrycy energetycznej, nakładam na
to pracę z mitem osobistym
i w ten sposób używam pola. I tu pojawiają się role – mogą być
ukryte pod postacią archetypów – Bogiń, Zwierząt mocy.
Mamy
różne role w polu. Rodzę się z potencjałem. Moim indywidualnym
darem dla świata. Tym co tyko ja mogę wnieść. Zwiemy to
powołaniem. Powoli wytwarzać się zaczynają inne role z rodziny
wzięte. Poszukiwanie swojego mitu, to uwolnienie z tych ról.
Scenariusz
czyli narzucony nam mit – pochodzący od rodziców, nauczycieli,
rodu, kultury itd. Tu
występują
role, w które wpadamy. Przykład „bycie tą drugą”, choć nie
chcę to wybieram taki moment do działania i sprawdzenia
siebie, że ponownie na drugim miejscu ląduje. I scenariusz się
odtwarza. Praca w polu ma cel reintegracje mitu. By inaczej go
napisać.
W
swoim polu mamy wiele ról do wyboru – czasem jesteśmy jedną z
nich czasem wieloma. Zdarza nam się na lata utknąć w jednej, bez
poczucia dostępu do pozostałych. Np. mocna tak zasysa rola matki.
Przekłada się wtedy nie tylko na nasze dzieci ale i na relacji z
innymi osobami, na sytuację zawodową. Warto
rozpoznać
swoje role, by mieć dostęp do większej ich liczby. Co daje więcej
opcji działania i realizacji siebie.
Są różne typy
ról:
- niektórymi nie
lubimy być, wtedy inni je dla nas realizują.
– są takie,
których nie wiemy, że mamy, ale dają o sobie znać –
synchronizują się z naszym polem w ten sposób że podobają się
nam u innych, zazdrościmy ich. Czego zazdrościsz – jest w polu –
zasłonięte ukryte, ale jest. Tej roli jeszcze nie bierzemy – też
innym ją oddajemy.
-
rodzinne role – Hellinger
tłumaczy to inaczej – to oczywiście inna działka. Tu mam na
myśli co innego. Każda rodzina to pole i różne role tam się
pojawiają. Nasi rodzice
mają role i nam je wyznaczają w polu rodziny ale i w pojedynczych
relacjach z każdym rodzicem. Dzieje się to poprzez ich oczekiwania
wobec nas, interakcje jakie z nimi tworzymy, lub poprzez gry w jakie
jako rodzina ze sobą gramy. Role
to co innego niż osoby. Ja nie jestem wujkiem
Zygmuntem ale mam tę samą energię co on – mam te role co on,
robię to inaczej ale rolę biorę.
-
Mogę też korzystać z
ról jakie już w polu były albo one korzystają ze mnie jeśli ich
nie znam. W końcu nieznajomość historii powoduje jej powtarzanie
się. Znając lub poszukując mogę dotrzeć do mocy ogrodniczki –
jaką dysponowała moja prababcia. Czy też daru gotowania innej
kobiety z rodu. Umiejętności handlowych, silnej woli i wielu
innych.
-
podgrupą ról rodowych są
role matki i ojca. Przed utknięciem w miejscu tych ról ostrzega
wiele bajek. Rozpoczynają się one od tego że jest dom rodzinny –
dziecko i ciężko pracujący rodzice. Odchodząc i pozostawiając
dziecko samo, ostrzegają: „Nie odchodź za daleko”, „Nie
wychodź za sad”, „ Nie przekraczaj pola, nie idź do lasu” …
Oczywiście najciekawsze są te bajki, gdzie bohater, czy też
bohaterka nie posłucha i wyjdzie poza pole określające bezpieczną
przestrzeń rodziny. Natychmiast pojawia się coś strasznego,
bohaterk/ka ucieka, musi się bronić, coś odnaleźć, odzyskać,
gdzieś dotrzeć. Jednym zdaniem ma wiele przygód. Powraca do domu
rodzinnego zwycięsko, ale już po przemianie. Z bogactwem nowych
umiejętności, z wieloma nowymi doświadczeniami. Ma to czego w domu
rodzinnym nie udało by się uzyskać. Analogia do ról rodowych
nasuwa się sama. Dają one wybór ale ograniczony do pola rodziny,
cała masa ciekawych, czasem niebezpieczniejszych opcji znajduje się
za progiem rodzinnego poletka. Wyjście
za ten płot daje dostęp do osobistego pola nie zabarwionego rodem.
Fajnie poznać to miejsce.
-
Mamy też role
postrzegane w polu wiedzącym metodą Hellingera, nie będę tu o
nich pisać. Wiele bowiem już publikacji na ten temat funkcjonuje.
Co daje praca w polu
w moim poczuciu:
- pole jest poza
czasem i przestrzenią – oznacza to że wszystkie historie dzieją
się tu i teraz. Ta scena z dzieciństwa nadal się odgrywa,
wystarczy podobieństwo scenerii, by się scenariusz odpalił
- jest
nieintencjonalne, nie robi nam na złość, nie kieruje swoimi
intencjami. Jest i działa według swoich zasad. Znając je możemy z
niego korzystać
- pole pokazuje co
ma, a nie co mi, lub klientowi chce się widzieć. Często jest
pomysł na to co będzie, a tu a kuku i inna historia się odpala.
Bowiem głowa w ograniczony sposób interpretuje według swego
widzimisię. I swego mitu, a tu nie ma co ogarniać i interpretować,
pole pokaże najlepszą opcje – samo się odsłoni. Daje więc
wgląd bez głowy i jej interpretacji naszych doświadczeń, i tego
co nas ogranicza – tożsamości, subiektywizmu. Tu moc obiektywnego
oglądu. Terapeuta więc nie interpretuje, nie przypina metki
klientowi tylko obserwuje i opisuje pole
- umożliwia
dotarcie do nowych, ukrytych zasobów
- poszerzanie
swojego ja, swoich potencjałów
- pole to wielość
– tu można po wszystko sięgnąć
- rozpoznanie i
uelastycznienie przechodzenia z roli do roli. By móc z różnych
korzystać, nie utykać gdzieś. By one nam się świadomie działy a
nie byśmy w nie wpadali. Przykładowo w roli dziecka, kiedy sytuacja
zaczyna przypominać nam scenę z dzieciństwa.
- szybkie
przepracowanie tematu, wyjście z Ja i sięganie po nowe,
- myślę, że tu
wgląd dzieję się szybciej bez wielu godzin spędzonych na rozmowie
- odzew innych jest
również ważny – zyskujemy tu wymiar pracy z grupą.
- integracje tego co
obce, poprzez prace w polu bierzemy np. siłę, moc, materię, powoli
poznajemy jakie to role w nas i się nimi możemy stawać
- poszerzanie
świadomości, tożsamości jeśli pracujemy z kartami – o aspekt
mitu – nowe tożsamości. Przykładowo kobiece – używając talii
bogiń. My mamy ograniczony zakres kulturowych ról kobiecych -
dziewica, matka, dziwka. A tu taki poszerzony aspekt.
- bycie w ciele, nie
w głowie więc i z ciała emocje wyciągamy nie tylko głową
omawiamy ale i na poziomie doświadczenia pracujemy równowaga wglądu
i doświadczenia. Ale i w ciele multum zapisane emocji mamy, jeśli
je tylko omawiamy to one nie puszczają. Coraz więcej technik na
ciało zwraca uwagę. Tu np. traumy zamrożenia, bóle emocje wczesno
- dziecięce
- rozpoznanie ja
pośród ról wyjście z tygla tego i widzenie siebie z boku z
dystansu.
- Zmiana historii,
mitu – tworzenie nowego – zasada 100 małpy – ileś zrobi to
się zmieni i wejdzie w pole) – i tu powraca temat wykładu –
orać trzeba – bowiem przez wieki historii sporo min na polach
posadzonych. Będzie tu kiedyś piękny sad, ale nie wyrośnie on
przecież z jednego nasionka.
To nie wyczerpuje
tematu, tego co daje praca z polem. Nie jest to również
równoznaczne z poznaniem zasad działania pola. Moim celem było
jedynie opisanie tej akurat opcji pracy, z założeniem takim, że
teren jeszcze mało znany, ale zgodnie z zasadą pola i więcej osób
rusza w pole tym łatwiej je przemierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz